Nazwa wystawy Najpierw spłonąć oznacza stanowisko. Nie oznacza ona bezpośrednio najwyższą ofiarę, na przykład w postaci ofiary całopalnej. Nie jest tak jednowymiarowa. Posiada w sobie także chwile łagodzące. „Ofiara” jako narzędzie dystansu i autoironii. Istotnym momentem jest tutaj sam proces „palenia się”. Przemiana materii. Można to sobie wyobrazić dosłownie - jako płonący ogień - lub metaforycznie - jako coś, co „się spala”. Każda twórczość w sobie takie spalanie energetyczne zakłada, ponieważ właśnie tędy prowadzi ścieżka do tego, by poprzez transformację coś powstało. Nic nie dzieje się ot tak. Ale dlaczego spłonąć „najpierw”? Wróćmy do założenia twórczości. W nazwie jest zapisana sekwencja czasowa. Człowiek, który tworzy, jest w pierwszej kolejności spalany. Ale co stanie się później? Po zakończeniu tego procesu transformacyjnego? Tego nikt nie wie. Możemy się tylko zawsze i znów w kółko zastanawiać, jaki horyzont ten akt otworzy, lub zamknie, oraz w jaki sposób. Dokładnie dwie zmieniające się polaryzacje, w których odgrywa się jak dzieło fotograficzne Ivana Pinkavy (ur. w 1961r.), tak twórczość rzeźbiarska Eliáše Dolejšího (ur. w 1982r.).
Najpierw spłonąć więc oznacza coś w stylu „wejść nagi do swojego przeznaczenia”, powiedziane poetą Robertem Desnosem. Przeznaczenie brzmi w poetyckim znaczeniu niematerialnie, ale jest fizycznie wyczuwalne. Dynamiczną sprzeczność pomiędzy czystością niematerialnej imaginacji a jej konkretnym przeżyciem fizycznym znajdujemy jako punkt wyjścia w morfologii i poetyce obu autorów. Obaj, zafascynowani swoim tematem, pracują w swoim ekspresyjnym medium wśród tradycyjnie ustalonych gatunków. Nie są dla nich ważne. Ważniejsza niż estetyczne kategorie gatunku, jest tutaj siła natychmiastowej ekspresji, która jest uchwycona i przenika z czasem. Twórczość obu nasyca wewnętrzne spalanie. Tutaj szukajmy za każdym razem inną konstrukcję kształtów, która wyrasta z wnętrza wybranego materiału i stabilizuje go w obiekt, czy obiektową sytuację. I tutaj szukajmy motywy fotografii, które uosabiają nieżywych i ożywiają martwych. To tak, jakby odprawiali jakąś abstrakcyjną mszę, gdy pokazują, jak na mensie ołtarzowej, pozostałości czasu ludzkiego, przeciw któremu są rytualnie budowane są relikwiarze nadziei. Ten dialektyczny kontra ruch kryje się za ciągłym napięciem, które można ocenić jako skazanie do tego, by nieustannie czegoś oczekiwać, czegoś, czego przyniesie czas, ponieważ czas, tak samo jak los, jest postrzegany niekonsekwentnie - imaginacyjnie i cieleśnie.
Wystawa jest zbudowana jako pole strukturalne, w którym fotografie Ivana Pinkavy skłaniają się ku tematyce czasu liniowego (czas ludzki, dorastanie, młodość, starzenie się, śmierć, czas cywilizacji), podczas gdy obiekty przestrzenne i sytuacje przedmiotowe Eliáša Dolejšího odzwierciedlają czas cykliczny (mit, meta - opowiadanie, rytuał). Do wystawy, która zaprezentuje ostrawskiej publiczności aktualną i zaktualizowaną twórczość obu autorów z innego niż chronologicznego punktu widzenia, zostanie wydany katalog, który bezpośrednio publikuje sytuacje powstałe podczas instalacji wystawy w Ostrawskim Domu Sztuki.
Petr Vaňous
Kurator wystavy: Petr Vaňous
Teksy: Petr Vaňous
Opracowanie graficzne: 20YY Designers
Promocja: Jana Malášek Šrubařová, Magdaléna Staňková
Programy edukacyjne: Jana Sedláková
Tłumaczenie: Christopher Hopkinson, Agata Glac
Publikację towarzyszącą wystawie można zakupić TUTAJ